Przebaczenie trudna ale piękna postawa chrześcijańska...
Bardzo często doznając zranienia od bliskiej osoby, przyjaciela, czy każdego innego człowieka zmagamy się z cierpieniem, nosimy urazę, dystansujemy się a momentami nawet jest w nas taka złość, która prowadzi nas do chęci zemsty, odwetu. Taka postawa prowadzi nas do tego, ze sami ranimy przez to drugą osobę. Brak przebaczenia i nienawiść zamyka nas również na łaskę Boga. Nosząc w swym sercu urazę a przede wszystkim chęć zemsty przez nienawiść do drugiego trwamy w grzechu i nie możemy przystępować do sakramentów świętych.
Nienawiść bardzo niszczy człowieka, wypala w nim uczucia pozbawia radości. Przestajemy wtedy myśleć o miłości do bliźniego a nienawiść zaczyna nami rządzić i kierować. Nie możemy jako chrześcijanie doprowadzać się do takiego stanu. Wybaczenie wymaga wysiłku i czasu, ale jest bardzo potrzebne i zbawienne dla nas. Przebaczenie jest podstawą naszej wolności duchowej ale też psychicznej. Chowając w sercu urazę przestajemy widzieć w drugim dobro a widzimy w nim samo zło i krzywdę którą nam wyrządził. To jest bardzo negatywna postawa i na pewno nie chrześcijańska. Nie wolno nam nigdy krytykować ani oceniać i osądzać drugiego, gdyż nie znamy dokładnie przyczyny i motywu jego działania. Nie wiemy też jak my sami postąpilibyśmy w podobnej sytuacji. Gdy ktoś nas zrani, skrzywdzi dajmy sobie czas, uspokujmy emocje a potem porozmawiajmy z tą osobą. Zastanówmy się co mogło być przyczyną takiej a nie innej postawy tej osoby. A może my sami przyczyniliśmy się do tego, że ktoś nas tak potraktował? Podczas rozmowy z drugim starajmy się dociec czy ta osoba żałuje swego czynu i czy chce naprawić błąd. Jeśli ona szczerze nas przeprasza za swoje postępowanie i widzimy, że pragnie się zmienić powinniśmy okazać wielkodusznością, puścić w niepamięć zło, które się wydarzyło. Wybaczyć jednak nie znaczy całkowicie zapomnieć. Wybaczając nie nosimy już urazy do drugiego, nie wypominamy mu też tego co nam zrobił. W pamięci jednak naszej nadal jest to zdarzenie przykre, ale jest ono już przez nas zaakceptowane a my sami czujemy się lepiej z tym, że umiemy rozmawiać z tym człowiekiem pomimo tego co wyrządził nam. Czasem zdarza się, że skrzywdzimy kogoś nieświadomie, bo coś co miało być dla nas żartem okaże się krzywdą dla drugiego, dlatego powinniśmy uważać na to co i do kogo mówimy. Pewność, że przebaczyliśmy mamy, wtedy, gdy jesteśmy wstanie kochać i szanować tego, kto zawinił. Nie musimy całkiem zapominać zła, ale mamy pamiętać nie pielęgnując w sobie uczuć nienawiści ani zemsty. Poprzez przebaczenie możemy zło dobrem zwyciężyć, nienawiść możemy przemienić w miłość. Święty Jan Paweł II mówił: " To co Cię złego od ludzi spotyka zapisz na piasku, lecz to, co dobrego Cię od nich spotyka wykuj w granicie"
Ile razy mamy wybaczać?? Na to pytanie odpowiada nam Chrystus "Nie mówię byś wybaczał 7razy,ale 77razy" to oznacza, że jako chrześcijanie mamy wybaczać zawsze, nigdy nie zatrzymywać w sobie urazy. Nasz Zbawiciel jest Miłosierny wybacza nam wszystko, pomimo, że nasze grzechy dla Niego są czasem dużo bardziej raniące niż to co doświadczamy od ludzi na ziemi, dlatego my tym bardziej musimy sobie wzajemnie wybaczać. Źródłem wielu naszych chorób duchowych jest brak przebaczenia, dlatego by nasza dusza nie chorowała musimy nauczyć się trudnej ale pięknej postawy przebaczania. Sami z siebie nie jesteśmy zdolni do przebaczenia, dlatego musimy o tą łaskę prosić Boga w modlitwie. Dziecko Boże jest istotą wolną. Bóg jest wolny i jego dzieci są wezwane do wolności. Wyłącznie Chrystus może uzdolnić nas do przebaczenia. Jest On jedyną drogą prowadzącą do osiągnięcia go. Przebaczenie zależy jednak od naszej woli! Musimy podjąć decyzję o przebaczeniu i prosić Jezusa, aby przyszedł i umocnił ją swoją obecnością. Przebaczenie to owoc łaski Bożej, która umożliwia nam przyjęcie postawy przebaczenia. Gdy odmawiamy komuś przebaczenia "związujemy go" i zachowujemy coś w rodzaju władzy nad nim. Nie rańmy w ten sposób drugiego nie ograniczajmy przez to jego wolności. Przebaczając sprawimy, że on i my sami będziemy wolni. Bywa jednak, że mimo największych wysiłków woli, przepracowania emocjonalnego i pragnienia uwolnienia się od trucizny nieprzebaczenia, proces przebaczenia nie postępuje. W sercu łomocze pragnienie zemsty lub poczucie krzywdy, a rana zadana przez krzywdziciela nie chce się w żaden sposób zabliźnić. Po ludzku nie da się zrobić nic więcej. Pozostaje jeszcze Jezus – najlepszy Lekarz. I to Jego warto zaprosić do wszystkich etapów przebaczania. Najpierw pokazać Mu swoje emocje, opowiedzieć o zadanej ranie – tak, jak lekarzowi opowiada się historię choroby. A potem zrobić to, co On sam zrobił na krzyżu – wołać do Ojca, aby to On przebaczył naszemu winowajcy. Modląc się, stopniowo odkryjemy, że siła gniewu słabnie, a w sercu wzrasta pokój. Nieumiejętność przebaczenia warto przynieść do konfesjonału – to szczególna przestrzeń działania Ducha Świętego, który nie zna słowa „przypadek beznadziejny”. Sama nasza chęć i gotowość do podjęcia walki o przebaczenie wystarcza Mu, żeby stopniowo uzdrawiać nasze poranione serca. Decyzję o przebaczeniu trzeba wielokrotnie ponawiać, przed sobą samym i Bogiem. Aż w końcu przyjdzie dzień, kiedy odkryjemy, że jesteśmy wolni. Trucizna przestanie na nas działać.
Dodaj komentarz