Nie oceniaj i nie osądzaj nikogo pochopnie,...
W dzisiejszych czasach tak łatwo przychodzi nam ocenianie, osądzanie i samodzielne wyznaczanie kary i sprawiedliwości drugiemu człowiekowi. Często jednak jest tak, że ten nasz osąd czy opinia o drugim okazuje się błędna i bardzo krzywdząca drugiego człowieka. Sam Chrystus w swym nauczaniu mówi do nas:
„Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. Bo takim sądem, jakim sądzicie, i was osądzą; i
taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą. Czemu to widzisz drzazgę w oku swego
brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz? Albo jak możesz mówić swemu bratu:
Pozwól, że usunę drzazgę z twego oka, gdy belka [tkwi] w twoim oku? Obłudniku,
wyrzuć najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka
twego brata.” (Mt 7,1-5)
Dla wielu osób oceniać i osądzać znaczy to samo, pomimo, iż istnieje znaczna różnica pomiędzy tymi
pojęciami. Słowu „oceniać” wcale nie musimy nadawać negatywnego wydźwięku. Oznacza ono po prostu
zajęcie stanowiska wobec danej sprawy w kategoriach „dobre – złe”, „właściwe – niewłaściwe”, co jest
praktycznym zastosowaniem zasad objawionych przez Boga w Biblii. Rozróżnianie tego, co dobre, od tego,
co złe, jest tak samo ważne w naszym życiu duchowym jak i w sprawach dotyczących bytu materialnego.
Słowa takie, jak „potępić”, czy „osądzać” mają negatywne skojarzenia i sugerują złą postawę. Nie wolno nam nigdy osądzać nikogo!! Nie wolno nam katolikom i chrześcijanom nikogo potępiać, nawet gdyby popełnił największe zło. Potępienie nie jest podstawą chrześcijańską.. Musimy wybaczyć i wskazać tej osobie właściwą drogę do dobra... Czasem nasze słowo otuchy przebaczenia może naprawdę zmienić człowieka.. My również popełniamy błędy, ale zawsze póki żyjemy mamy szansę je naprawić i nikt nie ma prawa nad potępiać tak samo i my nie mamy prawa tego czynić. Doskonale to Jezus ukazał swoją postawą wobec kobiety cudzołożnej, którą chcieli
ukamienować.
,,Kiedy to usłyszeli, wszyscy jeden po drugim zaczęli odchodzić, poczynając od starszych, aż do ostatnich. Pozostał tylko Jezus i kobieta, stojąca na środku. Wówczas Jezus podniósłszy się rzekł do niej: «Kobieto, gdzież oni są? Nikt cię nie potępił?» A ona odrzekła: «Nikt, Panie!» Rzekł do niej Jezus: «I Ja ciebie nie potępiam. - Idź, a od tej chwili już nie grzesz!». (J8,7-11)
Jezus zdawał się przyzwalać na „rozprawienie się” z jawnogrzesznicą, ale pod pewnym warunkiem: Jeśli znajdzie się ktoś „bez grzechu”, to niech zacznie okrutne kamienowanie...
Ale nikt taki się nie znalazł. I nikt się taki nie znajdzie!
A Ten, który był naprawdę bez grzechu, kamieniem w człowieka nie wymierzył.
Oskarżycieli, gotowych ukamienować człowieka, Jezus też wziął w obronę – przed grzechem zabójstwa; otwarł im też oczy na ich własny grzech, a także obwieścił im „znaczną część” Dobrej Nowiny o podejściu Boga do grzesznika i grzechu. W tym Bożym podejściu widać wyraźne rozróżnienie między popełnionym grzechem, a osobą, która go popełniła.
To rozróżnienie ma charakter fundamentalny. My łatwo zapominamy o tym rozróżnieniu. Jezus tymczasem wyraźnie i zawsze manifestuje nieskończoną i niezmienną Miłość – własną i Ojca – do osoby upadającej (grzesznej), natomiast piętnuje sam grzeszny uczynek. Tak, złości i brzydoty grzechu Jezus nie usprawiedliwia. Mówi przecież wyraźnie: Idź, a od tej chwili już nie grzesz. Nie niszcz już więcej ani siebie, ani innych..
Problem spoglądania na innych, osądzania ich, wytykania palcami nie tylko ewidentnego zła i przewrotności, ale także drobnych błędów i uchybień, powraca nieustannie. Zwłaszcza wtedy, gdy człowiek czuje, że i jemu sumienie coś wyrzuca.
Oglądając kiedyś pewien film ukazana była scena gdzie przed sądem najwyższym miał stanąć i zostać skazany na dożywocie największy morderca który na swym kącie miał 60 ofiar.. I podczas gdy przed odczytaniem wyroku rodzina ofiar miała możliwość zwrócić się paroma słowami do oprawcy wszyscy podchodzili do niego oceniali go krytykowali obrażali życzyli mu tego samego zła co on dokonał.. A na końcu podszedł do niego ojciec 5 letniego syna którego zamordował mu ten człowiek i powiedział mu że pomimo że to uczynił kocha go miłością bliźniego wybacza mu i obiecuję modlitwę a nawet że odwiedzi go nieraz w więzieniu.. Wtedy ten człowiek upadł na kolana rozpłakał się i zaczął błagać o wybaczenie nie tylko tych członków rodzin ofiar ale Boga.. Wyspowiadał się żałował a pragnąc naprawić wyrządzone zło poprosił matkę swoją by zabrała wszystkie jego liczne oszczędność i rozdała rodzinom ofiar.. Zdawał sobie sprawę że pieniądze nie zwrócą tym ludziom najbliższych, ale chciał chociaż po części w ten sposób im wynagrodzić.
Tak więc przebaczenie i słowa miłości zamiast potępienia kierowane nawet do naszych krzywdzicieli mają moc pokruszyć lody serca nie jednego człowieka.. Dlatego starajmy się o taką postawę miłości chociaż dość często bardzo trudna ale potrafiąca przemienić człowieka. Naśladujmy Chrystusa który nie potępił i otwierajmy innym drogę do przemiany serc.
Dodaj komentarz